piątek, 12 października 2018

Witamy w piekle

Dawno mnie tu nie było i trochę, a nawet bardzo ten blog jest zaniedbany :). Nie obiecuje poprawy, ale mam dla Ciebie coś bardzo interesującego. Nie jest to związane bezpośrednio z startegią reklamy, jednak chciałbym się podzielić tym co mam, a mianowicie dzięki pewnej współpracy miałem możliwość przeprowadzenia wywiadu z pewnym podróżnikiem i to nie byle jakim... zaliczyłbym go do takich bardziej ekstremalnych, wybierających kierunki i miejsca mało przyjazne zwykłym zjadaczom chleba. Takie osoby imponują mi tym że nie zważając na niebezpieczeństwo i inne okoliczności robią to co sobie zaplanowali zgodnie ze strategią swojego personal brandingu. 



Przechodząc do meritum jest to wywiad z Sebastianem Perez-Pezzanim, głównym bohaterem nowego serialu Kameleon: witamy w piekle. Sebastian wybiera miejsca w których mało kto chciałby się znaleźć, a on chętnie podejmie takie ryzyko za nas i w swoim programie o tym opowiada, ale czy na pewno jeździ tam tak chętnie? Zapraszam do wywiadu i do oglądania serialu na Polsat Viasat Explore :) 



Jaka przygoda była dla Ciebie najtrudniejsza i dlaczego?
Najtrudniej było zrealizować film w Wenezueli. Przyjechałem do kraju w trakcie protestów opozycji, kiedy kraj przeżywał jeden z największych kryzysów gospodarczych w swojej historii. Wraz z ekipą zbieraliśmy materiał filmowy w najniebezpieczniejszych slumsach Ameryki Południowej, gdzie spotkałem handlarzy narkotyków i porywaczy. To byli najgorsi kryminaliści, jakich kiedykolwiek spotkałem, choć cała sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. My, dziennikarze, kiedy spotykamy przestępców, tak naprawdę zanadto się nie obawiamy. To dlatego, że przestępcy uwielbiają się chwalić swoimi dokonaniami, a strach jaki budzą, ułatwia im prowadzenie interesów. 

Rzecz, która mnie najbardziej frapowała na miejscu to wszechobecna korupcja. Politycy, sędziowie, prawnicy, policjanci – fasadowo kreują się na uczciwych, ale w rzeczywistości są także przestępcami, często gorszymi od regularnych kryminalistów. Pozwalają na przestępczość i używają jej dla własnej korzyści. Za bardzo zbliżyłem się do korupcji w Wenezueli, co spowodowało mój pobyt w więzieniu. Kiedy chciałem opuścić kraj, tajne służby nie chciały mnie wypuścić, wiedząc, że posiadam obciążające wielu materiały wideo. Podłożono mi kokainę w bagażu, a  dziesięć dni spędzonych w wenezuelskim więzieniu były najgorszymi w moim życiu. Żałowałem tylko, że nie mam ze sobą kamery.



Jak przygotowujesz się do kolejnego wyzwania? 
Staram się gruntownie zapoznać z opracowaniami prasowymi tematu, nad którym chcę popracować, ale nie oglądam żadnych filmów na YouTube ani żadnej lokalnej platformie informacyjnej. Artykuły prasowe pomagają mi zrozumieć sytuację, a filmy – głównie te zawierające przemoc – przerażają mnie. Jeśli się boję, nie mogę pracować w sposób, jaki lubię. Oglądam filmy tylko wtedy, gdy jestem z powrotem w domu i za każdym razem zastanawiam się, w jakim stopniu trzeba być szalonym, aby wybrać się w tak niebezpieczne miejsca. 

Jeśli chodzi o sam wyjazd to wiąże się to ze stałym rytuałem. Zawsze spędzam czas z moimi córkami, aby wytłumaczyć im dokąd zmierzam i kim będą ludzie, których spotkam. Dziewczynki znają niektóre z moich filmów dokumentalnych, ale oczywiście nie wszystkie ... Pakuję walizki w ostatnim momencie, kontaktuję się też z osobą na miejscu w celu potwierdzenia, czy wszyscy ludzie, których spotkam, nadal są dyspozycyjni i czy nie zmienili zdania na temat spotkania ze mną. Zazwyczaj podróżuję samolotem.



W jaki sposób Twoja praca wpływa na życie rodzinne i prywatne?
Po filmie spędzam dużo czasu samotnie w domu. Nie mam ochoty widzieć ludzi. Potrzebuję do 3 dni na relaks i powrót do obiegu. Seria „Kameleon: witamy w piekle” jest bardzo intensywna i czasem czuję, że tempo w jakim żyję jest zbyt intensywne i mam wątpliwości, czy będę w stanie w taki sposób funkcjonować w dłuższej perspektywie. Dodam, że to emocjonalnie wyczerpujące zajęcie daje jednak sporo satysfakcji. Moja praca polega na opisywaniu świata takim, jaki jest, a nie na osądzaniu ludzi, jakich spotykam. Pozwalam widzom na samodzielną ocenę sytuacji, jednak udając się do najgorszych miejsc na Ziemi, czuję, że nasz świat nie zmierza w dobrym kierunku.



Która z Twoich wypraw najbardziej utkwiła Ci w pamięci?
Dobrze wspominam zdjęcia w Brazylii, gdy współpracowaliśmy z antypirackimi siłami pokojowymi. Szukaliśmy 120 beczek benzyny w środku amazońskiej dżungli, nie będąc niczego pewnym, nie wiedzieliśmy też, ile czasu to zajmie. Spędziłem 10 nadzwyczajnych dni z policjantami, których średnia wieku wynosiła ponad pięćdziesiąt lat, co w znacznej mierze różniło się od wizerunku sił pokojowych, jaki miałem w głowie. Myślałem, że spotkam uzbrojonych młodych i krzepkich wojskowych na wzór francuskiej Legii Cudzoziemskiej, a spotkałem doświadczonych wiekiem detektywów, którzy niespiesznie prowadzili śledztwo.  Beczki z benzyną znaleźliśmy w ciągu siedmiu dni, a oficerowie okazali się bardzo skuteczni w kontakcie z tubylcami. Poza tym spędziłem 10 dni na łodzi przemierzając Amazonkę, co samo w sobie było niesamowitym doświadczeniem.



Czy myślałeś kiedyś o tym, aby zostać dłużej w miejscu swoich przygód? 
Nigdy. Zawsze myślę o Christianie Povedzie, który został w Salwadorze po tym, jak nakręcił film La Vida Loca. Niedługo po premierze został zamordowany. Nikt nie wie, kto go zabił: może Maras – jeden z salwadorskich gangów, może politycy lub nawet policjanci, których oskarżył w swoim filmie i licznych wywiadach. W każdym razie, jest martwy i nawet skuteczne śledztwo nie przywróci mu życia. Kiedy kończę zdjęcia do dokumentu, nigdy nie zostaję na dłużej. Nigdy nie zaprzyjaźniłem się też z nikim, kto występuje w moich programach, nikomu nie ufam. Mam szczere relacje z ludźmi podczas filmowania, ale nie mówię im, że jesteśmy przyjaciółmi. Oni mają świadomość, że jestem na miejscu, aby nakręcić film.



Czy jest miejsce, które chciałbyś szczególnie odwiedzić?
Chciałbym pojechać i sfilmować piratów w delcie Nigru, ponieważ miejsce to kumuluje wszystkie problemy współczesnego świata: ropę naftowę, zanieczyszczenie środowiska, przemyt, korupcję i narkotyki. Ten fatalny splot okoliczności wiąże się też z niewiarygodnym poziomem przemocy, która nie wydaje się być problemem dla nikogo, zwłaszcza dla operujących w regionie koncernów paliwowych. Jakimś rozwiązaniem byłoby racjonalne dzielenie się zyskami z wydobycia ropy z lokalną ludnością, dywersyfikacja ekonomii oraz wydobywanie ropy naftowej bez wywoływania konfliktów. Osobnym frapującym mnie tematem jest rozwiązanie problemu konsumpcji kokainy w Europie i USA, gdzie prawnicy, dziennikarze, bankierzy, artyści z lubością używają tego luksusowego narkotyku, zapominając przy tym, że produkcja i przemyt tej nielegalnej substancji wiążę się w Ameryce Południowej ze śmiercią około 200 000 osób każdego roku.

Sebastian, dzięki za rozmowę i życzę Ci abyś dalej realizował swoją strategię z takim samym zapałem jak i przy okazji kolejnych ciekawych podróży, a w szczególności wyjazdu do delty Nigru. Przyznam się, że nie miałem pojęcia, że są tam w XXI wieku piraci. Brzmi to zarówno ciekawie jak i bardzo niebezpiecznie. Powodzenia!

---


Zdjęcia do tego artykułu mam dzięki uprzejmości viasat world
Seria dokumentalna emitowana na kanale Polsat Viasat Explore
Kameleon: witamy w piekle
Tytuł oryginalny: The Chameleon

niedziela, 25 września 2011

Czy wykorzystanie wizerunku Adolfa H. w reklamie może pomóc marce?


Włoska firma Cambia zajmująca się modą postanowiła wykorzystać wizerunek faszystowskiego przywódcy i ubrała Hitlera w różowy mundur, a zamiast opaski ze swastyką przypięto mu opaskę z czerwonym serduszkiem. Wyglądało to tak:


I tak Cambia zaprojektowała nowy fason dla faszysty… Marki decydują się na użycie znanych postaci, nawet tych z bardzo dużym negatywnym ładunkiem emocjonalnym, ponieważ pokazanie znanej twarzy jest bardzo efektywne. Wystarczy wspomnieć imię i w tym samym momencie ukazują się w umysłach wszelkie skojarzenia związane z tą osobą. Z jednej strony jest to strategia pójścia na łatwiznę, ale z drugiej – jest bardzo ryzykowna. Samodzielne wywołanie jakiejkolwiek reakcji jest bardzo kosztowne, prostsze i tańsze jest jej wypożyczenie. Trzeba jednak zauważyć w tym momencie, iż coraz częstsze wykorzystanie wizerunku danej osoby będzie za każdym razem mniej szokujące, a co za tym idzie, mniej efektywne.
Dodanie wizerunku tak mało lubianych postaci może być jednak korzystne dla… No waśnie, tu warto zadać sobie pytanie, jakie produkty bądź usługi powinny być kojarzone z terrorem i ludobójstwem? Na poniższej reklamie mamy dobre zastosowanie takiego wizerunku do kampanii społecznej.



Tutaj negatywny afekt do wizerunku Adolfa H. jest jak najbardziej korzystny i może zostać zapamiętany na bardzo długo przez odbiorców.

środa, 20 kwietnia 2011

Pozytywne aspekty wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej

Minął dokładnie rok czasu od kiedy międzynarodowa korporacja stara się o przywrócenie swojego imagu ekologiczności i czystości po największym jak dotąd wycieku ropy naftowej do Zatoki Meksykańskiej. Wiele było już mowy na temat ekologicznej katastrofy, wpływu na środowisko i branżę naftową, ale teraz spróbujmy odwrócić pytanie, z następującego: „Jakie negatywne aspekty miał ten wyciek?” na pytanie: „Czy taki wyciek ropy może przynieść pozytywne skutki?”

Pytanie bardzo zaskakujące, jak i prowokujące.Nawet głębiej się nad nim zastanawiając, ciężko jest cokolwiek pozytywnego na ten temat powiedzieć. Wyciek mógł spowodować, że będzie stawiany większy nacisk na profilaktykę i zabezpieczenia na platformach wiertniczych, zostaną zwiększone prace nad bardziej ekologicznym wykorzystaniem odnawialnych źródeł energii, ludzie mieszkający w krajach położonych przy Zatoce dostaną pracę przy oczyszczaniu zatoki z ropy.

Dwie agencje z Australii na potrzeby programu talk-show przygotowały reklamę Petroleum Brilliance (PB, błyskotliwa ropa naftowa) wyimaginowanej światowej korporacji z branży naftowej do złudzenia przypominającej BP. Mieli oni za zadanie w krótkim spocie pokazać, że wyciek ropy rzeczą ma pozytywne aspekty. Niestety nie znalazłem osobnych plików, ale pokazuję cały wycinek programu Gruen Transfer pt. „The Pitch”. Oto co zaprezentowali: (oglądanie można zakończyć na 3 minucie)
Pierwsza reklama PB opiera się na pozytywnych emocjach związanych z dodatkowymi możliwościami dla krajów uboższych położonych przy Zatoce meksykańskiej. Druga natomiast, pokazując skupiająca się na negatywnych skutkach, pokazuje, że istnieje prawdopodobieństwo, iż ten wyciek zaprowadzi firmę do miejsca, w którym powinna zainwestować w ekologiczne źródła energii. A o której reklamie Ty myślisz, że jest lepsza i która Ci się bardziej podobała? Czekam na komentarze i emaile.


niedziela, 10 kwietnia 2011

Czy zapinać pasy bezpieczeństwa?

W roku 2009 roku firma Sussex – partner bezpieczeństwa na drogach lokalnej organizacji w Anglii, namówił twórcę filmów Daniela Cox-a aby zrobił spot reklamowy promujący zapinanie pasów bezpieczeństwa. Powstała ta oto pełna tragizmu i emocji reklama społeczna.



Ta reklama została pokazana w styczniu 2010 roku w lokalnym kinie. Dziewięć dni później została umieszczona w Internecie na YouTube. Obecnie ma już ponad 13 milionów odtworzeń. Co skłania ludzi do oglądania takiej reklamy? Pierwsze, co się narzuca oglądając tą reklamę społeczną to szybkość akcji. Wszystko w spowolnionym tempie, tak aby widz mógł „na spokojnie” przeżyć emocje, aby wczuł się w doświadczenie bohaterów, ponieważ też aby widz miał możliwość zastanowienia się nad samym sobą. Po drugie, jest to świetnie opowiedziana historia dziecka ratującego życie swojego rodzica. Opowieść, że rodzic ratuje swoje dziecko jest całkowicie normalna, ale pokazana w tej reklamie sytuacja odwrotna, że to właśnie dziecko ratuje swojego rodzica, jest porywającym serca widzów przeżyciem. Kolejnym aspektem tej reklamy jest to, że nie przedstawia ona drastycznych scen z wypadku, wzbudzając szok i strach. Pokazuje natomiast emocjonalne przywiązanie do rodziny i do na pierwszy rzut oka niepozornych konsekwencji zachowania jakim jest nie zapięcie pasów. Prezentuje to w sposób emocjonalnie pozytywny, a nie jak do tej pory większość reklam tego typu - negatywne skutki nie zapinania pasów. A kto jest adresatem tej reklamy? Po głębszym zastanowieniu można dojść do wniosku, że ta reklama jest skierowana do rodziców, głównie do ojców jako tych, którzy często prowadzą samochód. Co z tak zwaną grupą singli? Czy potężna dawka emocji zawarta w tej reklamie będzie na nich działać? Z drugiej strony reklama ta daje też świadomość, że to jest nie tylko odpowiedzialność widza, ale też ludzi dookoła nas.
Czerwona dioda nie zapiętych pasów na desce rozdzielczej po części działa, kara 50 złotych i 1 punktu karnego, wkurzające bipanie działa jeszcze bardziej. Po co jeszcze reklamy społeczne tego typu? Chodzi o poruszenie tematu przez stosunkowo dużą ilość osób! A problem nie zapinania pasów bezpieczeństwa należy do tych problemów, gdzie potrzeba dotrzeć do ogromnej ilości osób, najlepiej do wszystkich. Oto polska kampania, moim zdaniem bardzo pomysłowa, która była skierowana głównie do młodych kierowców w wieku 18-25 lat.




Ta kampania świetnie zadziałała na grupę docelową, jednak myślenie kierowców powyżej 25 roku życia mogło być następujące: „to oni powodują najwięcej wypadków, a ja jestem doświadczony i mogę jechać szybciej”, co po wdrożeniu kampanii spowodowało sytuację, że młodzi kierowcy rzeczywiście powodowali mniej wypadków, natomiast bardziej doświadczeni kierowcy zaczęli czuć się pewniej i w ich grupie odpowiedzialność za wypadki drastycznie wzrosła. 

wtorek, 29 marca 2011

3D, dodatkowe niewidzialne kolory oraz proces zakupu telewizorów

Najdroższe rzeczy jakie kupujemy to mieszkania, samochody, a na trzecim miejscu telewizory. Tylko w zeszłym roku sprzedano 247 milionów odbiorników / ekranów (Wirtualnemedia.pl, za: DisplaySearch), co daje wzrost o 31% dla odbiorników LCD i 17% telewizorów w ogóle. Prognozy na rok 2011 nie są aż tak bardzo optymistyczne dla sprzedawców. Czy to mało czy dużo, biorąc pod uwagę światowy kryzys? Już w zeszłym roku można było kupić, ale pewnie dopiero w tym roku ogarnie nas, Polaków, szał na TV 3D, czyli trzeci wymiar na płaskim ekranie. Co poniektórzy spłacają zeszłoroczny kredyt za telewizor plazmowy, LCD, LED a teraz już jest nowa, lepsza wersja telewizorów, aby poczuć obraz nie tylko w szerokości i długości, ale odnieść też wrażenie głębi obrazu. Jeszcze nie widziałem, aby ukazały się reklamy takich telewizorów w Polsce, jednak za granicą rynek ten rozwija się bardzo prężnie.




Robi wrażenie, jednak chciałbym zauważyć, że ja już mam swoje 3D, które zwie się codziennym życiem i po co mi te dodatkowe doznania? Czy technologia 3D jest wynalazkiem wartym mojej uwagi, czy potrzebuje specjalistów od marketingu i reklamy aby zakomunikować ludziom: "Jestem ci niezbędny do życia!" "Jak możesz jeszcze beze mnie oddychać?" Wchodząc myślami głębiej (w 3 wymiar), zastanawiając się tak naprawdę pod jakim względem telewizja 3D jest lepsza od zwykłej? Obecnie jedynym filmem na rynku, jaki warto zobaczyć w trzech wymiarach jest Avatar. Prawdopodobnie wkrótce  będzie można również większość transmisji z meczów piłkarskich obejrzeć w tej nowoczesnej technologii. Według mnie obecnie są  to jedyne racjonalne powody, dla których można by było rozważyć zakup takiego urządzenia – jeśli jest się fanem Avatara czy też sportu, głównie piłki nożnej. Tak naprawdę używamy telewizorów dla rozrywki, jednak od pewnego czasu telewizor „zaspokaja” również inne potrzeby – statusu, przynależności do pewnej elitarnej grupy posiadaczy 40-, 52- i 60-calowych cudów techniki. Wprowadzenie opcji 3D staje się nowym  wyznacznikiem statusu, symbolem zamożności, pokazaniem znajomym w jakim luksusie się żyje.

Zastanówmy się, co obecnie ogląda się w trzech wymiarach? Jest kilka filmów zarówno sensacyjnych jak i dokumentujących naturę w tej technologii, ale ile razy można oglądać to samo? Chętnie oglądamy też sport. Rzeczywiście, przynosi trochę dodatkowych wrażeń, ale i tak lepiej przeżyć mecz na żywo na stadionie, poczuć i współtworzyć doping swojej ulubionej drużyny. Może dlatego coraz bardziej popularne stają się gry na konsole właśnie w trzecim wymiarze. Innym gatunkiem, jaki ludzie najchętniej oglądają jest pornografia, a dowodem na to jest już pierwszy kanał telewizji pornograficznej 3D uruchomionej na początku tego roku. Kanał o nazwie Penthouse 3D Channel pojawi się na 30 platformach w 15 krajach. Obecnie do oglądania programów w dodatkowym wymiarze potrzebne są specjalne okulary. O ile przy oglądaniu wszystkich wyżej opisanych programów telewizja 3D nie stwarza to problemu, o tyle na rynku pornograficznym może stanowić nie lada kłopot.  Zdejmujemy ubrania i zakładamy okulary! Obecnie producenci pracują nad technologią, aby można było oglądać obraz trójwymiarowy bez konieczności zakładania okularów. Do czego to prowadzi?!

Jedną z najciekawszych kampanii reklamowych telewizorów jest kampania Sony Bravia z 2005 roku, gdzie zostało „uwolnione” ćwierć miliona piłeczek kauczukowych, które odbijając się od ulic San Francisco tańczyły tworząc bardzo ciekawe efekty. W roku 2006 ta sama marka postanowiła wyrzucić w powietrze tysiące litrów farby w Glasgow. Efekt rozpryskującej się czy też wyskakującej z ziemi farby w kolorach tęczy daje efekt podkreślający czystość i piękno kolorów, jakie mogą być wyświetlane na ekranach tych telewizorów. W kolejnym roku Sony stworzyło reklamę składającą się ze zdjęć różnokolorowych plastelinowych króliczków skaczących po ulicach. W następnym zastosowano szpulki z nićmi spadające z piramidy. Najnowsza reklama Bravii pokazująca telewizory 3D wykorzystuje sport oraz efekty pirotechniczne, wszystko w efekcie 3D. Oto po kolei omawiane reklamy:











Już po jednokrotnym obejrzeniu ostatniej reklamy robi mi się niedobrze – ten podwójny obraz, po co w ogóle pić alkohol skoro wystarczy włączyć taki obraz?!? Jaki jest sens robienia reklamy, która będzie zadawała ból widzowi? Reklama ta została wykonana przez Jonatana Glazer’a, bardzo znanego reżysera. Niestety ta reklama jest przykładem na to, że nawet wybitni specjaliści w swojej dziedzinie mogą zrobić coś, co nie jest do końca dobre. W tej reklamie próba przedstawienia obrazu 3D dla telewizorów mogących wyświetlać tylko obraz 2D pokazuje, że odbiorca może ustosunkować się negatywnie to tej nowej technologii. Zgodnie z brifem tej reklamy Jonatan Glazer miał przedstawić coś oryginalnego co zaskoczy widza, co uświadomi ludziom jak dobra jest technologia 3D. Po obejrzeniu tej reklamy wydaje mi się, że skoncentrowano w niej się tylko i wyłącznie na negatywnych aspektach związanych z zmęczeniem poprzez oglądanie obrazów 3D czy też chorobą ruchu w obrazach 3D.

Z drugiej strony muszę przyznać, że rzeczywiście ciężko jest stworzyć reklamę pokazującą innowacyjność technologii 3D na ekranach przystosowanych tylko i wyłącznie do wyświetlania 2D. W tym wypadku może chodzić o prośbę do widza aby wyobraził sobie jak by było rewelacyjnie jakby elementy które widzi podwójnie całości tworzyłyby całość i to jeszcze sprawiając wrażenie wychodzenia poza ekran. Niestety przy każdej próbie wyobrażenia sobie tego można się po prostu źle poczuć. Dodatkowo ta reklama pokazuje odbiorcom, że jeśli nie mają odbiornika przystosowanego do takiego odbioru obrazu, tracą sporą część zawartości przekazywanego materiału filmowego. Jeśli jesteś osobą, która lubi widzieć wszystko dokładnie, musisz zakupić telewizor w technologii 3D.

Zaglądając na stronę internetową jednego z producentów telewizorów 3D można napotkać się na poniższe ostrzeżenie: "Pregnant woman, the elderly, suffers of serious medical condition, those who are sleep deprived or under the influence of alcohol should avoid utilising the unit’s 3D functionality". Co można przetłumaczyć: Kobiety w ciąży, osoby starsze, osoby mające problemy zdrowotne, osoby cierpiące na bezsenność, albo będące pod wpływem alkoholu powinny unikać wykorzystywania funkcji 3D (www.rommellaranjo.com, za: Samsung). Jaki jest sens robienia reklamy, której nie ma do kogo skierować? Firmy starają się kreować świadomość swej marki, a następnie maksymalnie zwiększyć popyt na swój produkt . Wiele osób, które kupują telewizor z funkcją 3D, nie kupuje jej dla tego możliwość nowoczesnego efektu, ale w celu pochwalenia się innym, że posiadają sprzęt 3D TV. Do tego dochodzą jeszcze preferencje konkretnych marek w umysłach konsumentów. Każdy z nas ma w głowie informacje o markach.W zależności od tego, jak one nam się kojarzą, pozytywnie, neutralnie czy negatywnie, z takimi preferencjami będziemy dokonywać zakupu. Jeśli chodzi o sprzęt taki jak telewizory, wyboru marki dokonujemy wchodząc do sklepu i jeśli wtedy jakaś reklama nam zaktywizuje się (czy to w głowie, poprzez pozytywny afekt, czy to przez reklamę umieszczoną w sklepie) to jest spora szansa, że właśnie wyboru tej marki dokonamy.






„Nie możesz zobaczyć tych kolorów, które ja mogę zobaczyć!”. „Dlaczego jeszcze używasz starego telewizora z technologią 3 kolorów?”. „Z naszym telewizorem zobaczysz obraz, jakiego jeszcze nie widziałeś na żadnym innym telewizorze.” Takimi komunikatami jawnymi bombarduje nas ta reklama. Elementem, na który już nie wszyscy zwrócą uwagę, że fakt, że naukowiec - autorytet przemawia do nas i nam coś obiecuje. Bardzo ciężko zareklamować piękno, którego nie można zobaczyć. Sony Bravia w reklamie z piłeczkami kauczukowymi pokazała nie tylko piękno kolorów, ale też i emocje jakie mogą być dodane za pomocą kolorów i muzyki. W reklamie Sharp Aquos nie do końca się to udało, pokazując aktora jakby ze Star Treka. Ten przykład pokazuje jak marki próbują się ułożyć na rynku, jak szukają nowych możliwości aby pokazać nowości. W tym przypadku pokazują jak dodali barwę żółtą do palety kolorów wyświetlanych przez ten telewizor i jaką to robi ogromną różnicę w postrzeganiu. Konsument tego nie wie, ale czuje jaka może to być ogromna różnica, za którą będzie skłonny zapłacić więcej. Strategia użyta w tej reklamie jest bardzo podobna do tej użytej w reklamie Jonatana Glazer’a, a mianowicie: „zobacz co tracisz!”. Tylko jaki jest sens dodawania do palety sporej ilości odcieni żółci, skoro ten kolor i tak już widzimy w podstawowych trzech kolorach? Tak, tu nie chodzi o dodanie tej dodatkowej palety barw, tylko o pokazanie, że dana marka stworzyła coś innowacyjnego, co „może” polepszyć komfort oglądania. Na tym nowym telewizorze Sharp jest możliwe wyświetlenie miliarda różnych kolorów. Naukowcy dowodzą, że ludzkie oko może widzieć do 7 milionów, więc i tak nigdy nie zobaczymy tych 993 milionów, które tam są. I jeszcze post scriptum a propos tej reklamy. Jeśli dodatkowe przedstawione zostały barwy żółte, to czy to nie przypadek, że w tej reklamie na naukowca – autorytet wybrano osobę pochodzenia azjatyckiego?!

Przejdźmy teraz do tego, co w całym procesie konsumpcji nowych technologii jest najważniejsze dla producentów, czyli procesu zakupu.



W Polsce w 2006 roku 96,9 procent rodzin posiadało kolorowy odbiornik telewizyjny (Główny Urząd Statystyczny: www.stat.gov.pl), z czego prawdopodobnie 1/3 rodzin posiada 1 telewizor, 1/3 rodzin posiada 2, a reszta ma 3 i więcej (szacunki własne). Kto jest główną osobą w rodzinie, która decyduje się na zakup TV? Stereotypowo można pomyśleć, że to mężczyzna, ponieważ to właśnie on głównie ogląda sport, wiadomości. Podejrzewam jednak, że obecnie w większości procesów zakupowych biorą udział również kobiety. Owszem mężczyźni płacą, ale decyzja jest podejmowana wspólnie. Jest tutaj też włączone takie myślenie, że to właśnie mężczyzna dokona najlepszego zakupu, jednak problem w tym, że nie zawsze tak musi.  Facet wchodząc do sklepu zazwyczaj ma w umyśle już jakąś konkretną markę, którą chce kupić i nie zwróci uwagi na pozytywne aspekty innych producentów. Załóżmy, że kobieta będzie chciała dokonać takiego zakupu. Będzie miała listę najważniejszych cech jakie powinien posiadać dobry telewizor i spośród wszystkich sprzętów spełniających te wymogi wybierze najładniejszy. Facet natomiast powie po prostu: Biorę ten z badaniem EKG. Biorąc pod uwagę wyniki badania przeprowadzonego na wyspach brytyjskich, z których wynika, że 47% mężczyzn mogłoby zrezygnować z seksu przez 6 miesięcy w zamian za pozwolenie im przez żonę na zakup 50-calowego telewizora, potwierdzona zostaje teza, iż kobiety związane odgrywają dużą rolę w procesie zakupowym. Wydaje mi się, iż nie wymaga to większego komentarza. 




Reklama typu sprzedawca marzeń. W prostocie tej reklamy zestawione zostały emocje związane z brakiem granic, zarówno tych fizycznych jak i emocjonalnych. Opowiedziana została historia o telewizorze bez granic, łącząc ideę wolności z konkretnym produktem konkretnej marki. Najciekawsze jest to, że w pokazanej reklamie brak granic nie wiąże widza z oglądaniem TV, a wręcz przeciwnie, osoby oglądające telewizję bardzo rzadko decydują się na pozbycie się granic w stylu w jakim to zostało pokazane. Reklama ukazuje „lepsze życie”, ale nie sprzedaje konkretnego produktu. Bardziej mogłaby to być reklama ubezpieczeń na życie…




A to już reklama bardziej związana z social media i marketingiem wirusowym, robi bardzo ciekawe wrażenie. Tak naprawdę tu nie chodzi o przedstawienie ilości kolorów, trójwymiarowości czy też granicami nieograniczone możliwości, a o bardzo ciekawy pomysł, zrobienie czegoś, czego jeszcze nikt nie wymyślił. Pomysł się udał biorąc pod uwagę ilość wyświetleń tych filmów na youtubie. Zrobienie z LED owiec gry w pingponga, ustawienie odpowiednio aby zaLEDowczyć Mona Lisę Leonarda, czy też pokaz owczych LED fajerwerków! Pomysł świenty, na co wskazuje też ilość wyświetleń . Niestety nie potrafię powiedzieć, jak to się przełożyło na zysk firmy Samsung...


czwartek, 24 marca 2011

Dlaczego otwieramy tylko niektóre e-maile?

Z dnia na dzień dostajemy coraz więcej wiadomości elektronicznych na nasze skrzynki pocztowe. Co tak naprawdę sprawia że niektóre wiadomości z materiałami promocyjnymi zostają zauważone, a niektóre natychmiast są wykasowywane? Takie pytania stawiałem sobie pisząc moją pracę magisterską i chciałem się w tym miejscu podzielić najważniejszymi informacjami jakie uzyskałem z wysyłki ponad 223 tysięcy wiadomości elektronicznych. 
Coraz więcej firm zwiększa swoje budżety reklamowe na kampanie promocyjne w Internecie. Dynamika wzrostu z każdym rokiem jest coraz większa i dlatego należy sprawdzić jak można efektywniej wykorzystać fundusze przeznaczone na cele związane z reklamą w internecie a dokładniej e-mail marketing. Jest to doskonała forma kontaktu z klientami, którzy są zainteresowani usługami, czy też produktami naszej firmy. Posiadając taką bazę klientów warto się zastanowić co najefektywniej może skłonić ich do kolejnych zakupów, czy też skorzystania z usługi którą oferuje nasza firma. 
Dostając wiadomość elektroniczną, zanim ją otworzymy, mamy możliwość sprawdzenia tematu oraz adresata wiadomość. Częściej sprawdzanym polem jest tytuł wiadomości (jest to udowodnione innymi badaniami), ponieważ właśnie po tytule szybko jesteśmy w stanie sprawdzić jaka jest intencja nadawcy widomości. Tytuły wiadomości elektronicznych starają się przyciągnąć uwagę w podobnym stopniu jak nagłówki w reklamach. Osoby zajmujące się tworzeniem nagłówków czy też tematów wiadomości stosują różne metody perswazyjne. Badanie, które przeprowadziłem miało na celu sprawdzenie, który z trzech sposobów przyciągnięcia uwagi odbiorcy za pomocą tytułu e-maila miał największy wpływ na otwieranie wiadomości elektronicznych przez klientów firmy, do której była wysłana wiadomość oraz jak te czynniki wpływają na klikanie w link przekierowujący do sklepu internetowego. Czynniki, które zostały brałem pod uwagę to: nazwa marki; obiecane korzyści, czym w tym wypadku byłą nazwa aktualnej oferty oraz odwołanie się do aktywności, czyli słowo „sprawdź” w temacie wiadomości e-mail. Stworzyłęm siedem tytułów wiadomości, w których dane czynniki były zestawione ze sobą w różnych konfiguracjach tak aby sprawdzić każdy z osobna jak i ich interakcje. 
Zgodnie z moimi przewidywaniami, umieszczenie nazwy marki w tytule wiadomości wysyłanej do klientów spowodowało zwiększenie częstotliwości otwierania wiadomości oraz linków zamieszczonych w e-mailu, jednak nie zauważyłem częstszego otwierania wiadomości z tytułem zawierającym nazwę oferty. Efekt, który mnie zaskoczył (w momencie kiedy badanie przeprowadziłem było taka strategia bardzo popularna), odwrotny do oczekiwanego uzyskał tytuł e-maila z odwołaniem do aktywności za pomocą słowa „sprawdź”. Wiadomości zachęcające do wykonania działania powodowały pogorszenie ilości otworzeń oraz kliknięć w linki zawarte w takiej wiadomości elektronicznej. Wydaje mi się, że jesteśmy już zmęczeni tym, że inni mówią nam co i jak mamy zrobić i jako użytkownicy internetu nauczyliśmy się albo nie zauważać, albo po prostu ignorować tego typu komunikaty. 
Badanie zrealizowałem w grudniu 2008. Wysłałem łącznie 223691 wiadomości do klientów jednej z firm telekomunikacyjnych. Byli to zarejestrowani użytkownicy telefonów na kartę. 

wtorek, 22 marca 2011

Początki są trudne

Już od dłuższego czasu zastanawiałem się nad utworzeniem bloga poruszającym tematy jak działa reklama, jak ona wpływa na nasze zachowanie i co najważniejsze jakie strategie nie tylko psychologiczne wykorzystują reklamodawcy tworząc coraz to bardziej wyrafinowane komunikaty i obrazy perswazyjne.

I tak w końcu zamiast spędzać kolejne sekundy, minuty, godziny na bezproduktywnym oglądaniu co ciekawego u znajomych na portalach społecznościowych, oglądaniu kolejnych teledysków na youtube, czytaniu o tym „co tam ciekawego w polityce” i gospodarce, spędzę ten czas na napisaniu mam nadzieję że czegoś interesującego, a może nawet inspirującego, czegoś co wzbogaci kontent w internecie. I tak nie mi to oceniać tylko Tobie, więc jeśli masz jakieś pytania, czy dodatkowe informacje na temat który już opisałem, albo pomysł na temat do opisania pisz, komentuj, mailuj, umów się ze mną na spotkanie aby przegadać temat.